Podążając śladami Franza Kafki znalazłem się w Berlinie.
W lipcu 1923 roku schorowany Franz udaje się do Muritz nad Bałtykiem, z nadzieją podreperowania zdrowia. Tu poznaje piękną Dorę Diamant z podłódzkich Pabianic i zakochuje się w niej ze wzajemnością. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak piękna dwudziestoparoletnia kobieta, mogła zakochać się w umierającym na gruźlicę czterdziestoletnim facecie. Wtedy nie mogła przecież wiedzieć, że dzięki tej znajomości przejdzie do annałów historii jako najbardziej rozpoznawalna na świecie Pabianiczanka. Dora próbuje we Franza tchnąć życie, dużo z sobą rozmawiają, spacerują w objęciach po bałtyckich wydmach. Snują plany na przyszłość. Planują wyjechać wspólne do Palestyny i otworzyć w Tel-Awiwie restaurację „Wiosenne Wzgórze”.
Dora namawia Franza do porzucenia Pragi i zamieszkania razem z nią w Berlinie. Kafka przyjeżdża do Berlina we wrześniu 1923 roku. W wieku czterdziestu lat udało mu się wyrwać z praskich szponów i ojcowskich pazurów. Zamieszkują w podmiejskiej dzielnicy Steglitz (obecnie ostatnia stacja szóstej linii metra w kierunku południowym) przy Miquelstrasse 8. Po trzech miesiącach przenoszą się do domu przy Grunewaldstrasse 13 (również w Steglitz), gdzie wynajmują przytulne mieszkanie. I właśnie pod tym domem znalazłem się pewnego grudniowego poranka.
W tym mieszkaniu Franz wraz z Dorą przeżyli najszczęśliwsze miesiące swojego życia. Pomimo, że umierał na gruźlicę, że „klepali” niemiłosierną biedę, to jednak po raz pierwszy w życiu był naprawdę szczęśliwy. Był kochany i co ranek budził się w łóżku (na poduszce zaplutej krwią) przy boku ukochanej kobiety.
Kafka będąc w Berlinie często spacerował w samotności po Ogrodzie Botanicznym. Pewnego dnia napotyka tam małą płaczącą dziewczynkę… Czemu płaczesz. Zgubiłam moją lalkę. Nie zgubiłaś jej, ona wyjechała. A skąd wiesz. Napisała mi o tym. A masz ten list. Mam go w domu, jutro przyniosę … Kafka wrócił do domu i napisał list od lalki do dziewczynki. Na drugi dzień z rana zaniósł jej ten list. Listy od lalki nadchodziły codziennie, a Franz codziennie zanosił je swojej małej przyjaciółce i czytał. Lalka wędrowała po europejskich salonach, chodziła do oper i teatrów i o wszystkim pisała, pisała, aż nadszedł ten list ostatni, w którym poinformowała dziewczynkę, że wyjeżdża bardzo daleko (do Nepalu) i nie będzie mogła więcej pisać…
W marcu 1924, na wieść o postępującej chorobie żyjącego w okrutnej biedzie przyjaciela w Berlinie pojawia się Max Brod (nasz dobroczyńca, bo to on nie wypełnił ostatniej woli Franza i nie spalił wszystkich jego rękopisów). Max zabiera Franza do Pragi, a od kwietnia umieszcza go w sanatorium w Kierlingu pod Klosterneuburgiem. Dora zamieszkuje wraz z Franzem. Kafka pisał: „Jeśli człowiek skazany na śmierć może pozostać przy życiu ze szczęścia, to pozostanę przy życiu”. Nadchodzi jednak ten dzień, 3 czerwca 1924 roku. Dora drzemała na krześle przy łóżku ukochanego, gdy usłyszała przeraźliwy gwizd, dobywający się z jego płuc. Wzywa natychmiast lekarza. Lekarz wie, że to odma opłucna, powietrze nie dochodzi już do płuc Kafki. Kafka wyciągnięty jak struna, z wytrzeszczonymi oczami, rzuca się po łóżku z szeroko otwartymi ustami z których nie dochodzi już żaden dźwięk. Dora z jękiem pada zemdlona pod łóżko. Kafka się dusił i nikt i nic nie było w stanie mu pomóc…
Kilka lat wcześniej napisał: „Udusić się jest rzeczą niepojęcie straszliwą”.
Na domu przy Grunewaldstrasse 13 znajduje się pamiątkowa tablica poświęcona najsłynniejszemu Czechowi piszącemu po niemiecku.
Berlin to nie tylko Franz Kafka. Na Placu Żandarmerii, pomiędzy dwiema katedrami (Niemiecką i Francuską) stoi Konzerhaus (gmach teatralny). Przed tym gmachem w roku 1871 postawiono pomnik urodzonego w Weimarze wielkiego niemieckiego poety Fryderyka Schillera (1759-1805). Gdy w latach 30 ubiegłego wieku w Niemczech zapanowała moda na nazizm, pomnik usunęli jacyś „Zbójcy”. Na swoje historyczne miejsce powrócił niedawno. Wielki wielbicielem Schillera był Adam Mickiewicz, dokonał on tłumaczeń na Polski kilku jego ballad. Można śmiało wyciągnąć wniosek, że gdyby nie ballady Schillera nie mielibyśmy tak pięknych ballad Mickiewicza, bo gdzieś musiał się tego nauczyć. W tym roku mija 210 lat od śmierci poety, więc w Berlinie obchodzimy Rok Schillerowski.
Mijamy Bramę Brandenburską i wchodzimy w Grossen Tiergarten, największy berliński park. Kierujemy się na południe i dochodzimy do pomnika przyjaciela Fryderyka Schillera, największego niemieckiego pisarza, którym jest niewątpliwie urodzony w Frankfurcie nad Menem Johann Wolfgang von Goethe (1749-1832). Z mojej perspektywy Goethe – to szkolna lektura, epistolarna powieść „Cierpienie młodego Wertera”, wyciskający łzy wiersz „Król Olch” oraz wciąż czekający w mojej biblioteczne na lepsze czasy „Faust”:
„Trwaj chwilo, jesteś piękna”.
W roku 1790 Goethe przyjeżdża do Polski. Zwiedza Kraków, Wieliczkę, Częstochowę i Śląsk. Polska mu się nie podoba, jednak Polaków zawsze traktuje z szacunkiem. 39 lat później w Weimarze pojawia się Adam Mickiewicz i pierwsze swoje kroki kieruje do willi Goethego, aby złożyć hołd swojemu nauczycielowi. Leciwy już Goethe, w imię uznania, daruje młodszemu koledze po piórze – gęsie pióro, oraz każe namalować portret naszego Wieszcza Narodowego.
Któż z nas nie pamięta z „Czasu Apokalipsy” Forda Coppoli kultowej sceny ataku śmigłowców pułkownika Billa Kilgorea (Robert Duvall) na wietnamską wioskę przy akompaniamencie „Cwału Valkirii” Wagnera. Wędrując wzdłuż południowych rubieży Grossen Tiergarten (idąc w stronę Galerii Malarstwa – (Gemäldegalerie) natrafiamy na pomnik wielkiego niemieckiego kompozytora doby romantyzmu – Wilhelma Richarda Wagnera (1813-1883). W młodości rewolucjonista (spotykamy go w 1848 roku na barykadach Drezna) ucieka z kraju przed aresztowaniem, aby pogrążyć się w świecie mitów i legend. Do swoich wspaniałych oper pisze nie tylko muzykę, ale i libretta. Do niewątpliwych arcydzieł Wagnera należy tetralogia „Pierścień Nibelunga”, „Parsifal” czy „Tristan i Izolda”.
Wagner przyczynił się również do ubogacenia naszej kultury. W roku 1831 w swoim rodzinnym Lipsku widział oddziały rozbitej armii polskiej zmierzające po upadku Powstania Listopadowego do Francji na emigrację. Będąc pod wrażeniem bohaterstwa i jedności Polaków w roku 1836 komponuję uwerturę na orkiestrę „Polonia”. W tę uwerturę Wagner „wplótł” polskie pieśni patriotyczne zasłyszane w roku 1832 w Lipsku w trakcie uroczystych obchodów Konstytucji 3-Maja, takie jak: „Witaj, majowa jutrzenko”, „Mazurek Dąbrowskiego”, „Litwinka” (hymn legionu litewskie autorstwa Karola Kurpińskiego) i właśnie tej zapomnianej już „Litwinki” w tej uwerturze jest najwięcej.
Na koniec zapraszam na 12 minut miłości do Polski, w wykonaniu Wagnera: