Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Po zaabsorbowaniu odpowiedniej dawki witaminy D, oraz po dwudniowych wojażach po falach delty Dunaju (gdzie spotkaliśmy kilka dorodnych pelikanów), czas wracać do domu. Drogę „z powrotem” zamierzamy pokonać trzema skokami, tak samo jak drogę „tam”. Pierwszy skok: poprzez najpiękniejszą w Europie drogę – Drogę Transfogarską, zamierzamy dotrzeć do Sybina. Drugi skok z Sybina poprzez Alba Julię do Debreczyna i trzeci skok – ostatni, z Debreczyna poprzez Koszyce do domu.
Konstanca – 300 – tysięczne miasto portowe nad Morzem Czarnym. Przez ten port we wrześniu 1939 ewakuowano 75 ton polskiego złota, którym potem zapłaciliśmy Anglikom za to, że pozwolili naszym pilotom wziąć udział w Bitwie o Anglię. W 1939 roku za to złoto można było kupić 1500 samolotów klasy Spitfire.
Konstanca jednak nie słynie z polskiego złota a z Owidiusza. „Cóż to za poeta!. Ów poeta”… został tu zesłany w roku 8 BC przez cezara Augusta na dożywocie. Nigdy się nie dowiedziano, czym tak Owidiusz podpadł Augustowi. Złośliwi twierdzą, że za opowiadanie starych dowcipów (interesująca musi był etymologia słowa „dowcip”). Pomimo wielu próśb nigdy nie udało mu się uzyskać pozwolenia na powrót do ukochanego Rzymu. W Konstancy (wtedy zwanej jako Tomis) Owidiusz umiera. Pozostały po nim „Metamorfozy” i „Sztuka kochania.”
Jak w większości miast będących kiedyś pod okupacją turecką, w Konstancy znajduje się meczet z wyniosłym minaretem.
Wybudowane na przełomie XIX i XX wieku kasyno, chwile świetności ma już za sobą. Ten niegdyś reprezentacyjny gmach miasta obecnie straszy turystów.
Opuszczamy Konstancę i autostradą A2 zmierzamy do Bukaresztu, z Bukaresztu wyjeżdżamy autostradą A1, by w miejscowości Brasov wjechać na Drogę Transfogarską – najpiękniejszą drogę w Europie, która przechodzi górą przez Karpaty osiągając w najwyższym punkcie 2034 m n.p.m. Polecam – istny hardcore. Po przeżyciu tej fascynującej podróży, chociaż zmęczeni i z zawrotami głowy, docieramy do Sybina.
Nagyszeben czyli Sybin zwany Wielkim to 150 – tysięczne miasto należące do słynnej Siedmiogrodzkiej siódemki. W trakcie Powstania Węgierskiego 15 marca 1849 roku miała tu miejsce słynna Bitwa pod Sybinem Wielkim, gdzie wojska węgierskie pod dowództwem gen. Józefa Bema pokonały wojska austro-ruskie.
W roku 1897 Węgrzy zachwyceni naszą Panoramą Racławicką, zlecają Janowi Styce uwiecznienie w podobny sposób Bitwy pod Sybinem. Styka zbiera zespół polskich i węgierskich malarzy i wspólnie z nimi maluje Panoramę Siedmiogrodzką, tak samo monumentalną, jak nasza Racławicka (120 m x 15 m). Kiedy zleceniodawcy nie chcą uregulować należności za dzieło, Styka tnie panoramę na 60 fragmentów i tak rozsprzedaje panoramę fragmentarycznie. Poszukiwania fragmentów panoramy są prowadzone od lat przez Muzeum w Tarnowie. Dotychczas udało się odnaleźć ich 31.
Ale wracajmy do Sybina. Aby wejść na starówkę należy przejść przez Most Kłamców. Z tym Jednak jest jeden drobna niedogodność, bo jeżeli na most wejdzie kłamca, to most się zawali. Wolałem nie narażać Rumunów na straty, więc poszedłem dołem. Moja żona poszła górą, przez most – dodam, że most wciąż stoi.
Ratusz. W czasie Powstanie Węgierskiego 1848-1849 saski burmistrz Sybina Wielkiego wyznaczył 3 tys. forintów nagrody za doprowadzenie Bema żywego lub martwego. Gdy w wyniku Bitwy pod Sybinem Sybin został odzyskany przez węgierskich powstańców, Bem pierwsze swoje kroki skierował do sybińskiego ratusza. Wchodzi do gabinetu burmistrza i przedstawia się„Jestem Bem, generał Bem, przyprowadziłem sam siebie, poproszę o 3 tys. forintów”. Burmistrz wypłacił.
XIV – wieczna gotycka fara Najświętszej Marii Panny – obecnie (od roku 1867) katedra ewangelicka.
Rynek Wielki z barokowym rzymskokatolickim kościołem jezuitów z początku XVIII – wieku.
XV – wieczny Kościół Urszulanek – późny gotyk, w środku wystrój barokowy.
Baszta Garncarzy i fragment murów miejskich.
Rynek Wielki wieczorem. Wracamy do hotelu („Pension Casa Sibianului” – 34E ze śniadaniem). Jutro opuszczamy Siedmiogród, czy jeszcze kiedyś tu powrócimy? – nie wiem, wszak w Europie jest jeszcze tyle pięknych miejsc do obejrzenia. W sumie Rumunia trochę mnie rozczarowała, no może poza drogami, bo te mają je na wyższym poziomie niż my, chociaż Rumuni mówią, że to jest zasługa Ceausescu. W zasadzie nie widzę większej różnicy pomiędzy Rumunią a Ukrainą, (choć Rumunia jest w UE od 9 lat), z tą różnicą, że Rumunia jest o wiele droższa id Ukrainy. Litr paliwa kosztuje tu 5 zł ( w tym samym czasie w Polsce 4,3 zł, a na Ukrainie 3 zł). Nocleg w hotelu *** dla dwóch osób ze śniadaniem to koszt ok. 150-200 zł, na Ukrainie ok. 50 -100 zł.
80 kilometrów na północny – zachód od Sybina leży Alba Julia (po węgiersku Gyulafehérvár, po sasku Karlsburg). Jest to obecnie 60- tysięczne miasto, które w latach. W XVI i XVII wieku Gyulafehérvár był stolicą Siedmiogrodu. w tym okresie rezydowała tu węgierska królowa Izabela Jagiellonka – córka Zygmunta Starego i Bony Sforzy, siostra Zygmunta Augusta.
Katedra św. Michała. Pierwszy kościół katolicki powstał tu z X wieku, z chwilą przyjęcia chrztu przez węgierskiego króla Stefana I Świętego (konny pomnik króla do obejrzenia w Budzie). W roku 1009 król Stefan ustanawia tu biskupstwo. W czasie mongolskiej nawały w roku 1241 kościół zostaje zburzony. W 2 połowie XIII wieku na jego miejscu powstaje przepiękna romańska świątynia, która stoi po dziś dzień.
W katedrze znajduje się sarkofag węgierskiej królowej i polskiej królewny Izabeli Jagiellonki. Na sarkofagu dwie wiązanki – polska i węgierska. Jak wiele łączy te dwa narody; historycznie oraz …. symbolicznie. Jeżeli do polskie flagi dodamy na górze pasek zielony to otrzymamy flagę węgierską, a jeżeli z węgierskiej flagi usuniemy…
Wjeżdżamy na Węgry. Jakże inny świat, przy drogach czysto, pobocza wykoszone. Kierowcy przestrzegają przepisy drogowe i stosują się do ograniczeń prędkości. 30 km za rumuńską granicą leży Debreczyn, drugie co do wielkości, po Budapeszcie, węgierskie miasto. Najważniejszym zabytkiem miasta jest XIX- wieczny neoklasycystyczny monumentalny zbór kalwiński. Wznosi się on na Placu Lajosa Kossutha.
Przed zborem pomnik Lajosa Kossutha, przywódcy Powstania Węgierskiego 1848-1849.
Na drugim końcu głównej debreczyńskiej ulicy (Piac utcy) znajduje się Plac Sandora Petofi, a na nim pomnik największego węgierskiego poety, adiutanta naszego Józefa Bema.
Zanim dojdziemy do PlacU Petofiego natrafiamy na pierwszy polski akcent w Debreczynie – ulica Zamenhofa, urodzonego w Białymstoku twórcy języka esperanto.
Przy ulicy świętej Anny znajduje się XVII- wieczny barokowy kościół Św. Anny.
… a w tym kościele kolejny polonik – tablica poświęcona świętemu Janowi Pawłowi II.
Zmierzając na północ od Pacu Kossutha docieramy do Placu Bema.
Na tym placu znajduje się tablica poświęcona bohaterowi trzech narodów.
Na tablicy dwa wersy Sandora Petofiego:
„Wątpić w zwycięstwo, przecież Bem z nami, szermierz wolności, szafarz naszych losów.”
Debreczyn nocą. Nasz Centrum Hotel (62 Euro ze śniadaniem), a w tle debreczyński zbór.
Opuszczamy Debreczyn i zmierzamy do Koszyc, rodzinnego miasta największego węgierskiego pisarza – Sandora Marai. Jest on dla Węgrów tym, kim dla nas jest Józef Mackiewicz. Obaj nigdy nie pogodzili się z ruską okupacją swoich krajów, obaj tworzyli na emigracji i obaj zostali poznani w swoich krajach dopiero po zrzuceniu komunistycznego jarzma. Jednak zanim dojedziemy do Koszyc, zajeżdżamy po drodze do Tokaju, aby zaopatrzyć się w kilka butelek tego znamienitego węgrzyna.
W Koszycach w pierwszej kolejności zatrzymujemy się przy pomniku Sandora Marai.
Siedzi on dostojnie na krześle, przed nim drugie krzesło dla przydrożnego rozmówcy. Nie mogłem odmówi sobie chwili pogawędki z Mistrzem. Dlaczego z Mistrzem, bo jego powieść „Żar” można znaleźć w pierwszej 100-ce światowych pozycji, powieść o Węgrze i Polaku, dwóch dozgonnych przyjaciołach – których na zawsze podzieliła miłość do jednej kobiety.
Ruszamy po Koszycach śladami Sandora Maraiego. Przy ulicy Maziarskiej 35 zanduje się dom w którym Sandor spędził swoją młodość.
Obecnie w tym budynku znajduje się izba poświęcona jego pamięci, a na fasadzie umiejscowiono dwie tablice pamiątkowe: węgierską i słowacką. Ta słowacka jest zrozumiała, węgierska niekoniecznie.
Przy ulicy Kowacska 28 znajduje się budynek gimnazjum, do którego Sandor uczęszczał.
Najwspanialszym zabytkiem Koszyc jest XV – wieczna gotycka, monumentalna Katedra św. Elżbiety Węgierskiej.
Wieża św. Urbana. Gotycka przykatedralna kampanila z XIV wieku.
Eklektyczny teatr z końca XIX wieku.
Barokowy, pojezuicki kościół św. Trójcy – obecnie kościół akademicki.
Koszyce są ostatnim miastem. które zamierzaliśmy odwiedzić w drodze powrotnej z wakacji. Stąd mamy do domu jeszcze ponad 7 godzin jazdy po byle jakich polskich drogach. Czy doczekamy się kiedyś przyobiecanej Via Carpatii?